Zawodnicy Alpine Snowboard Team w składzie Tomasz Kowalczyk, Andrzej Gąsienica – Daniel oraz Weronika Biela wrócili niedawno z 3 tygodniowego zgrupowania z Copper Moutain w Colorado. Przeczytajcie obszerną relację Tomka Kowalczyka.
W drodze do Colorado zahaczyliśmy o Nowy Jork, zatrzymaliśmy się tam na 3 dni żeby trochę pozwiedzać. Zobaczyliśmy większość atrakcji które opisał nam nasz przewodnik Między innymi: Most Brooklyński, Statuę Wolności z której można było oglądać piękną panoramę na Nowy Jork, Budynek Nowojorskiej Giełdy Papierów Wartościowych na Wall Streat, Chinatown, dzielnice SoHo w której mieszka i tworzy wielu artystów. Oczywiście obowiązkowo nocne zwiedzanie Times Square oraz fotografowanie jednego z najwyższych wieżowców Nowego Jorku Rockeffeler Center. Mieliśmy okazję przejechać cały Central Park rowerami, żeby było ciekawie pożyczyliśmy tandem – było naprawdę śmiesznie, zwłaszcza że dopiero na końcu pętli uprzejmy policjant poinformował nas, że jechaliśmy pod prąd.
W NY byliśmy akurat w terminie Halloween, widzieliśmy jak amerykanie szaleją kupując najprzeróżniejsze kostiumy i przebrania, paradując w nich nawet w ciągu dnia. Małpy, kostuchy, wampiry, postaci z Toy Story a nawet Cruell’e Demon i 2 dalmatyńczyki można było spotkać co kilka metrów.
Trzy dni szybko minęły i trzeba było się pożegnać z Nowym Jorkiem i ruszyć w dalszą cześć podróży. 1 listopada, późnym wieczorem dotarliśmy do Colorado, a dokładnie do hotelu Dillon Inn w miejscowości Dillon, którego właścicielami są przemili Polacy, którym bardzo dziękujemy za przyjęcie nas pod swój dach i życzliwość którą nam okazali. Pierwszy dzień upłynął nam na zapoznaniu się z okolicą.
Pierwsze dni były dla nas dosyć ciężkie, ponieważ budziliśmy się o 3 w nocy, a najchętniej zasypialibyśmy w południe, do tego wysokość na której spaliśmy 3 000 m.n.p.m robiła swoje.
Od niedzieli 03.11 zaczęliśmy intensywne treningi. Przez pierwsze kilka dni jeździliśmy luźno szlifując technikę, a warunki do tego były wręcz wyśmienite. Piękna pogoda, twardy, zmrożony śnieg – o takie warunki ciężko w Europie. Codziennie rano witał nas tak zwany ,,sztruksik’’ na stoku, czego chcieć więcej?
4 dni przed pierwszym startem poszliśmy na pierwszy trening na tyczkach, udało się nam potrenować z kadrą Szwajcarsko – Japońską, a w zasadzie z Simonem SCHOCH i TAKEUCHI Tomoką, czołowymi zawodnikami Pucharu Świata. Jeździliśmy na tyczkach tylko w 5 osób więc można było spokojnie oddać kilka bardzo dobrych przejazdów na wysokim poziomie.
Kolejne dni to treningi z Kanadyjczykami, codziennie trzeba było wstawać o 4 rano żeby dojechać na trening na 6. Można powiedzieć, że treningi zaczynaliśmy w nocy, ponieważ słońce wstawało dopiero około godziny 7. Do domu wracaliśmy w porze obiadowej około godziny 13, po obiedzie krótka drzemka i drugi trening- trucht, brzuszki, grzbiety, pompki itp. oraz basen, bo jak to mówią ,,forma sama się nie zrobi’’!! Wieczorkiem trzeba było poświęcić trochę czasu naszym deską, w końcu im też coś od życia się należy.
Od poniedziałku 18.11 zaczęliśmy walkę w Pucharze Kontynentalnym Ameryki Północnej. Pierwszego dnia został rozegrany PGS- gigant równoległy. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że przed swoim startem urwał mi się drut przy wiązaniu, który trzyma buta, było trochę nerwów, trzeba było na szybko wymienić część i wystartować bez żadnych obaw że nowa część nie pęknie. Był to nasz pierwszy start w sezonie i pierwsza konfrontacja z zawodnikami z całego świata między innymi z Austrii, Szwajcarii, Kanady, USA, Korei, Japonii, Chin, Czech, Gruzji, Francji, Holandii, Norwegii i wielu innych. Część z nich to Kadry Olimpijskie, w sumie na starcie stanęło ponad 80 zawodników i ponad 40 zawodniczek. Każdy z nas popełnił większe lub mniejsze błędy w swoich przejazdach, ostatecznie zajęliśmy miejsca w pierwszej 30: Weronika Biela– 22, Andrzej Gąsienica-Daniel- 24, Tomek Kowalczyk– 30. Na zawody przyjechała z trenerem, jeszcze jedna Polka Aleksandra Król, która zajęła 18 miejsce.
Drugi dzień zawodów był dla nas bardzo nieudany ponieważ tylko Andrzej ukończył swój pierwszy przejazd, awansując do drugiej rundy eliminacji ostatecznie zajmując 28 miejsce. Reszta Polaków niestety wypadła z trasy.
Po dwóch startach mieliśmy dzień przerwy, poświęciliśmy go w całości na regeneracje organizmu.
W czwartek i piątek walczyliśmy w konkurencji PSL- slalom równoległy. Warunki śniegowe na trasie niestety nie dopisały, w trakcie pierwszego przejazdu na kilku bramkach brakło śniegu i pojawiła się trawa w zagłębieniach na trasie. Po dłuższej przerwie organizatorzy postanowili ustawić slalomy od nowa i dodatkowo wzmocnić trasę polewając śnieg wodą. Eliminacje kobiet zostały powtórzone na nowej trasie, dosyć trudnej, zwłaszcza w miejscach nienaturalnie oblodzonych. Efektem tego było nie ukończenie eliminacji przez wiele zawodniczek i zawodników. Polska reprezentacja oddała po 2 przejazdy zajmując odpowiednio: Biela- 18, Kowalczyk-31 , Gąsienica-Daniel- DSQ , Król-14.
W drugim dniu zawodów na podobnie przygotowanej trasie kadrowicze spisali się następująco: Król-6, Kowalczyk- 26, Andrzej Gąsienica-Daniel – 32 Weronika Biela nie ukończyła drugiego przejazdu eliminacyjnego.
Ogólne wrażenia z wyjazdu do Ameryki są bardzo pozytywne. Treningi na tutejszych trasach, baza noclegowa na blisko 3 000m. n. p. m. oraz możliwość ścigania się najlepszymi zawodnikami na świecie wzbogaciły każdego z nas o nowe doświadczenie, które z pewnością wykorzystamy w tym sezonie.
Przed nami kilka dni w Polsce, następnie czekają nas krajowe kwalifikacje do Pucharu Świata we włoskiej Carezzie oraz Zimowej Uniwersjady w Włoszech.
Trzymajcie za nas kciuki- podsumowuje Tomasz Kowalczyk
Więcej zdjęć oraz informacji znajdziecie na stronie: www.astpoland.com oraz Facebooku.