EH Jib Jam Szczecin

Skocznia do freestyle-motocrossu, picnictable i sześciometrowy box to sceneria zawodów EH jib jam. Nasz pierwszy snowpark wybudowany na przedmieściach Szczecina odwiedziło przeszło 100 osób, z czego połowa dzielnie katowała ustawione przeszkody. Reszta zgromadzonych w piknikowej atmosferze czekała na efektowne trikasy i oczywiście gleby :), bo to zawsze podoba się najbardziej.

Już od rana bawiliśmy się w szejperów. Ustawialiśmy przeszkody i formowaliśmy najazdy. Na miejscu zmagań stanęły dwa stoły i jeden sześciometrowy box. Jako najazd wykorzystaliśmy lądowanie do motocrossu. Po kilku godzinach machania łopatami wszystko było gotowe. Całość może nie wyglądała jak w Aspen, ale było wiadomo że zabawa będzie na pewno udana.

W nagrodę mogliśmy w spokoju wypróbować to co stworzyliśmy. Dawało radę, więc spokojnie czekaliśmy na pierwszych chętnych do jazdy.

Godzina 16.30. Telefon dzwoni bezustannie. W słuchawce jedno pytanie. Gdzie jest Łąkowa 13 i jak tam dojechać? Wszyscy mają problem z odnalezieniem naszej miejscówki, krążąc gdzieś po okolicznych lasach.

17.00 – pojawiają się pierwsi zainteresowani i nie gadając za dużo wspinają się na najazd. Z każdą minutą pojawia się coraz więcej ludzi, którym udało się odnaleźć drogę. Odpalamy grilla i oczywiście muzę. Oprócz jeżdżących pojawia się spora publika, która na własne oczy chce zobaczyć co się tu wyrabia.

Sztuczne oświetlenie sprawia, że klimat jest naprawdę niepowtarzalny i udziela się wszystkim. Nie ma szczególnej rywalizacji, bo o to też chodziło. Ale nikt się nie oszczędza. Wielu wykręca życiowe trikasy, a bardzo często też, życiowe gleby. Publika jedno i drugie traktuje z równym uznaniem. Wszystko nagradzane jest okrzykami i brawami.

Po jakimś czasie piknik table wędruje w odstawkę, a najazd przerabiamy na hopkę. Może nie za dużą, ale poleciały z niej nawet backflipy i frontflipy.

22.00 Niektórzy mają już dość i uskuteczniają szybki odwrót. W ich miejsce ciągle pojawiają się nowi, którzy z jakichś powodów nie mogli pojawić się wcześniej.

Szczyt naszego najazdu zamienia się w małe lodowisko i powoli zdobycie go można porównać do wejścia na K2. Ale nawet takie małe niedogodności nie zrażają najwytrwalszych. Zaczyna się zabawa na całego. „Napoje energetyczne” sprawiają, że wszystkie hamulce puszczają. Pojawiają się triki jedyne w swoim rodzaju. Na uwagę zasługuje boardslide na pikniku zakończony efektownym lądowaniem na halogenie, no i oczywiście trik of the day „lot trzmiela”.

Żeby nasz magiczny bilans „zero kontuzji” w końcówce się nie zmienił kończymy całą zabawę. 2-gi powód to brak paliwa w agregatorze.

Na koniec jeszcze mała walka z dzikami. Niektórzy nawet się z nimi zaprzyjaźnili i chcieli dołączyć do stada.

Podsumowując!!!

Kolejna impreza z pod znaku „EH” zakończyła się sukcesem. Mamy nadzieje, że wszystkim się podobało. Już w czwartek okazja do kolejnego spotkania przy okazji EH snow contest II. Na imprezie wyświetlony zostanie filmik z piątkowego jamu, będą też zawody na batucie, koncert zespołu „Smash!” no i impreza do oporu. Wszystko już w czwartek we „Free Blues Club”.

Zapraszamy i do zobaczenia
Ekipa EH
www.exsports.info