edgeoworld.com

Historia snowboardu

Jak większość genialnych wynalazków, snowboard narodził się przez przypadek. Za wynalazce tego śnieżnego jednośladu uważa się powszechnie Shermana Poppena. Prostota jego wynalazku polegała na połączeniu dwóch klasycznych nart w jedną – proste, prawda?

 

Poppen nie poprzestał jednak na tym i udoskonalił snurfera – tak określał swój wynalazek. Aby łatwiej panować nad deską, wywiercił na dziobie dziurę i przeciągnął przez nią sznurek zakończony uchwytem na dłoń. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz – snurfer nie miał wiązań, więc jazda na nim wymagała naprawdę dużej uwagi. Działo się to wszystko na początku lat 60. w Stanach Zjednoczonych.

Prekursorzy snowboardu

W 1968 r. objawił się talent Jake’a Burtona, fanatyka snurferów, który udoskonalił wynalazek Poppena, montując na desce tasiemki na buty. Ponieważ droga od pomysłu do przemysłu jest daleka, więc dopiero w 1977 r., po skończeniu college’u, Jake Burton zaczął produkować opatentowane przez siebie deski z wiązaniami pod nazwą Burton Boards. Snurfer zdążył odejść do przeszłości, a nową jakość wyznaczały deski Burtona, pierwsze prawdziwe snowboardy.

 

Równolegle, niezależnie od Burtona, nad śnieżną deska pracował Tom Sims – gwiazda skateboardu. Chcąc przez cały rok jeździć na desce, Sims w zimie odkręcał kółka (trucki) od skateboardu i ruszał na stok. Stopniowo udoskonalał śnieżny skateboard, przesiadł się na dłuższy i swobodniejszy w prowadzeniu, a w 1978 r. otworzył razem z Chukiem Barfootem całkiem dużą manufakturę skiboardów (z wiązaniami). Obecnie Sims Snowboards, jak również Burton Boards, należą do najważniejszych producentów sprzętu snowboardowego, zasłużenie zbierając owoce wieloletniego wysiłku właścicieli. Tak więc snowboard rodził się w bólach (masa siniaków i połamanych kończyn), ale warto było, ponieważ efekt konstruktorskich działań Burtona, Simsa i wielu, wielu innych przeszedł najśmielsze oczekiwania. Snowboard zyskuje coraz większą popularność na świecie, jest już dyscypliną olimpijską ; na desce chcą jeździć wszyscy.

Ideologia

Pisanie w 1999 r. o polskiej subkulturze deskarzy jest zadaniem dość trudnym. Masowość sportu sprawiła, że nie ma mowy o hermetycznym, jednowymiarowym środowisku – na desce jeździ niemal każdy. Można jednak wyróżnić kilka wspólnych, charakterystycznych elementów. Ludzie uprawiający ten sport są pogodni, otwarci i zadowoleni z życia, choć oczywiście nie należy posądzać ich o bezgraniczny hedonizm. Na stoku zawsze można liczyć na życzliwą pomoc ze strony innych snowboarderów. Nie są tajemnicą skłonności snowboarderów do używek oraz niechęć do mocnych narkotyków. Deskarzom obca jest zblazowana dekadencja – luz i zabawa to podstawa, aby czerpać przyjemność z jazdy.

W  co się ubrać,  czyli jak być nice, cool i trendy

Snowboardera łatwo rozpoznać po stroju, szczególnie charakterystycznym dla freestyleowców. Na stoku, wiadomo: bardzo, bardzo szerokie spodnie; o dwa – trzy numery za duża porozciągana bluza (ułatwiają swobodne poruszanie się); okulary przeciwsłoneczne oraz coś na głowę. To coś może być szlafmyca, ewentualnie gruba wełniana czapka nasunięta maksymalnie na oczy, z jednym zastrzeżeniem – żadnych śmiesznych pomponów. Wszystko oczywiście w modnych kolorach. Po zejściu z snowboardu wystarczy zmienić jedynie buty z wygodnych freestylowych na trochę mniej wygodne wysokie martensy. Wiosną i latem, gdy temperatura przekracza 10 – 15° C, strój prawdziwego snowboardera zmienia się. Hitem sezonu 1999 były bojówki wykonane ze wszystkich możliwych rodzajów materiału, najczęściej z krokiem w okolicy kolana lub szerokie grube sztruksy, najlepiej w kolorach naturalnych. Im wyżej, tym bardziej można modyfikować strój. Do wyboru jest T-shirt z logiem ulubionej kapeli (o tym niżej), za duża bluza z kapturem (kangur) lub flanelowa koszula w kratę – pozostałość po postgrunge’u. Gdy słonce praży niemiłosiernie na głowę najlepiej założyć baseballówke (oczywiście daszkiem do tyłu!), a na nos przeciwsłoneczne okulary z filtrem, najlepiej z kolekcji Oakleya, Smitha lub Ray Bana. Całości dopełni gustowny zegarek (model Shaun Palmer!), discman oraz przebój mijającego sezonu – jednoramienny plecak. Podany wyżej opis można oczywiście dowolnie modyfikować w zależności od gustu, mody i pogody.

Czego słuchamy ?

Kolejną ważną rzeczą dla snowboardera jest muzyka. Co prawda trendy w muzyce zmieniają się szybciej niż w modzie, istnieje jednak pewien obszar muzyki niezmiennie popularnej w środowisku. Musi być w miarę szybka, oparta przede wszystkim na rytmie, a nie melodii, i mieć więcej basów niż gitar. Tekst, jeśli jakikolwiek w ogóle jest, dotyczy imprez, dobrej zabawy oraz używek. Jeśli chodzi o gatunki, to nazwijmy je sobie tak: hip-hop, funky, hardcore, post rock. Dla wielu zespołem numer jeden jest otwarcie przyznający się do fascynacji snowboardem Beastie Boys oraz niezwykle popularny rapowo-hiphopowy Cypress Hill. Pare lat temu apogeum popularności przeżywał w Polsce Rage Against The Machine, broni sie rock (Pearl Jam, Smashing Pumpkins). Snowboarderzy to ludzie otwarci i poszukujący. Obecnie do dobrego tonu należy słuchanie Fatboy Slima, Tortoise czy Funky Porcini.