Skocz do zawartości

Na co komu instruktor


Rekomendowane odpowiedzi

Ja jak ten pierwszy raz probowalam smigac (kupe czasu temu, heh), to probowalam sama i - ojoj - konczylo sie niemalze koziolkowaniem w dol ;D haa, ale zapal byl to wlazilo sie z powrotem na gore i probowalo kolejny raz ;] no ale potem z braku czasu i mozliwosci nie moglam niestety kontynuowac nauki jazdy :P

A teraz, jak spadnie sniezek, to chce sprobowac znow zaczac jezdzic i mam nadzieje ze mnie kochana Edeet troche podszkoli :D a jak okaze sie ze jestem totalnym beztalenciem to trzeba bedzie zaangazowac instruktora chyba ;]]

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  • Odpowiedzi 63
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Capital - A,to mój błąd ^^ Chociaż jakiś tam zmysł równowagi tak czy tak jest wyćwiczony już

Kropka - Ok,powiedz tylko kiedy :D

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozgadujcie się tak. Treść niezwiązana z tematem nie jest mile widziana. Merytoryczny poziom trzeba trzymać! ;p

 

JackieL zaginął pod jakąś lawiną, więc jak będziecie niegrzeczni, to ja przejmę rolę cynicznego i wrednego forumowego szeryfa. ^^

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy śmiać się,czy płakać ^^

A rozmawiamy przecież o zastąpieniu instruktora przez znajomego który też może czegoś nauczyć,a nie weźmie żadnych pieniędzy

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj kumpel jest instruktorem na Białce Tatrzańskiej. Ale szczerze mowiac taniej poprosić znajomego.. ktory ma duuzo cierpliwości... heh

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  • 3 weeks later...

Ja jestem samoukiem. Kiedy już umiałem 'szybko i sprawnie' jeżdzić wzięłem instruktora na 1h żeby mi pokazał co robię źle i zaoszczedziłem kupę czasu kosztem 70zł. To chyba nie tak dużo, a jak patrzę na tych ludzi, którzy w sumie więcej leżą niż jeżdzą to ich nie rozumiem. :shock:

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi pomagał kumpel, który już jakiś czas sobie śmiga... 6 wspólnych zjazdów - ześlizg przodem z hamowaniem, ześlizg tyłem z hamowaniem, liść przód, liść tył, nw w lewo, nw w prawo i to wystarczyło, żebym w kolejnym zjeździe już mniej więcej zaczął łączyć skręty i w miarę bezpiecznie przemieszczać się w dół stoku :smile:

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
mi pomagał kumpel, który już jakiś czas sobie śmiga... 6 wspólnych zjazdów - ześlizg przodem z hamowaniem, ześlizg tyłem z hamowaniem, liść przód, liść tył, nw w lewo, nw w prawo i to wystarczyło, żebym w kolejnym zjeździe już mniej więcej zaczął łączyć skręty i w miarę bezpiecznie przemieszczać się w dół stoku :smile:

 

I tak jest najlepiej :D

Największą satysfakcją jest dojść do czegoś samemu, choć czasem trener/kolega się jednak przyda na chwilę żeby się złych nawyków nie nauczyć.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem najlepiej wydać trochę instruktora pouczyć się podstaw, ale i tak zaliczyć jakiś obóz snowboardowy gdzie uczą jazdy instruktorskiej i na klasy PZS. Ja poszedłem w jeździe bardziej w technika właśnie i muszę powiedzieć, że różnice między samoukiem są widoczne. Oczywiście, samouk też potrafi jeździć i czerpać z tego tony przyjemności, jednak osoba szkolona robi to trochę hmmmm... wydajniej. Problem polega na tym że samouk nie widzi siebie na stoku i nie może skorygować swojej postawy, i stylu jazdy.

Najczęstszymi błędami jest złe ustawienie kolan, ustawniczne garbienie i się i kontr rotacja.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

b.Art ma racje samouk nie widzi swoich błędów. Ja nie mówię, że trzeba wkładać kupe kasy i jeździć cały czas z instruktorem bo nic tak nie pomoże jak upadki na własnym tyłku. Ale podstawowa różnica jest między jeżdżeniem a zjeżdżaniem. To pierwsze ma przyszłość, kiedy technicznie umiesz jeździć bardzo dobrze, możesz samemu zacząć próbować czegoś innego np. jazdy w puchu czy jakiś trików na snow parku. Aby pogłębiać swoje umiejętności należy mieć twarde podstawy, bo kiedy podstawy są naszpikowane błędami, coraz dłużej jeżdżąc nie robi się nic innego jak pogłębia własne błędy. Jeżeli o snowboardzie myśli się jako o czymś więcej niż rekreacyjnym zjeżdżaniu z niebieskich i czerwonych trasach podstawą jest instruktor.

 

Takie moje zdanie :)

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  • 2 weeks later...

Ja nawet teraz swoje błędy zauważam dopiero na filmiku. Podczas najazdu na skocznie mam lekką tendencję do przenoszenia ciężaru bardziej na tył. Staram się to wszystko korygować, ale pewnie nie byłoby takich problemów, gdybym na początku wziął godzinkę instruktora... ;p

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  • 1 month later...

Moje zdanie jest takie, że do nauki jest ktoś potrzebny kto nam wytlumaczy i pokaze wszystkie podstawy, najlepiej jakis kumpel który dobrze juz jeździ i pozniej juz mozemy sami doskonalic jazde, bo z niektórymi instruktorami jest tak że będą uczyli byle jak najdłużej żeby troche kasy wyciągnąć. Poza tym jak patrze na niektorych samouków którzy pozyczaja deske i z zerowa wiedzą uderzaja sami od razu na stok, zamiast na oślą łączke i kaleczą to nie chce mi sie z tego smiac tylko mnie to denerwuje, bo są oni zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale też dla innych korzystających ze stoku... Dlatego myśle, że jakaś osobą powinna przynajmnije same podstway wytlumaczyc, żeby wiedziec jak sie przewracac i jak wstawać...

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok temu bylem pierwszy raz na desce z kuzynem - powiedzial pare slow, kazalem mu zjezdzac na dol a ja sobie poradze - co prawda pierwszy zjazd z lolostoku w szklarskiej trwal chyba ze dwie godziny, ale satysfakcja byla pierwsza klasa :D teraz na weekend bylem ze znajomymi i dwoch kumpli sie nauczylo praktycznie samemu jezdzic. Powiedzialem im tylko jak sie hamuje zeby sie nie wrypali w kogos, a sami instynktownie nauczyli sie skrecac. Przeciez jazda na desce wcale nie jest taka trudna, najgorszy jest pierwszy zjazd, a potem z gorki :) Widzialem tez na stoku instruktorow - za raczki i na dol, albo ogarnianie trzech osob naraz. Tragedia :P gdzie ta przyjemnosc z bolacej dupy pod koniec dnia?:D

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się sam uczylem,czytalemw internecie i jezdżę teraz drugi sezon i juz przy zjezdezie sie nie wywalam wszysto jest ok,moze sam sie troszke dluzej uczysz ale nie sadze.wystarczy po czytac w necie a potem to wykorzystac na stoku.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie, ze samemu uczysz sie wolniej! i nawet takie nawyki jak jazda na sztywnych nogach jest trudna do usuniecia. Jezdzilem tak 4 sezony i trudno mi sie bylo przestawic, mimo, ze jezdzilo mi sie wyraznie latwiej, szybciej i bezpieczniej ;)

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak jazda z instruktorem jest potrzebna. Nawet jeśli po 4 latach będziecie zjeżdżać ze wszystkich czarnych i myśleć że jest ok (rozbawiła mnie wypowiedź wyżej "juz przy zjezdezie sie nie wywalam wszysto jest ok"),to jest duża szansa że będziecie popełniać wiele błędów technicznych i wyglądać po prostu pokracznie. Wjeżdżam wyciągiem i wszyscy snowboardziści, których mijam zamiatają, robią scyzoryk albo wypinają biodro albo mają frontalne pozycje. Rzadko zdarza się zobaczyć naprawdę dobrą osobę.

 

Taka moja opinia, może nie za bardzo obiektywna, bo sam w najbliższym czasie zamierzam zostać instruktorem.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  • 10 months later...

Troche stary temat, ale malo nowych wątków na forum.Jak przeczytałem te wszystkie za i przeciw to w pewnym momencie odniosłem wrażenie jakbym oglądał taniec z gwiazdami ^^ i słuchał opini jury " technika, biodra, ugięcie nóg.. itd ^^ a ja myslałem ze w snb chodzi o swobode i tworzenie swojego indywidualnego stylu a nie robienie tego tak jak inni.bo co to za frajda xD

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  • bercik locked this temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...