Skocz do zawartości

Blair

User
  • Zawartość

    61
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Blair

  1. Witaam was :)

    Zgłaszam się do was z prośbą. Chodzi mi o obozy studenckie w ferie, lub jakieś wyjazdy czy coś takiego. Nie mam pojęcia gdzie się zapakować w tym roku i też nic nie mogę sensownego znaleźć. Macie jakieś doświadczenia związane z jakimiś wyjazdami? Czy może jednak pakować siebie, przyjaciół, pociąg i samemu coś organizować?

  2. Panowie... eh Panie też!

    Co do noclegu to Fortuna jest w miarę ok. Nic specjalnego, ale przekimać się da. Namiary na pewno znajdziesz w internecie. Tylko nie gwarantuje dogadania się przez telefon z tymi Czechami. Ani słówka po polsku, albo po angielsku.

    Co do dojazdu, to ja sama nie mam pojęcia, bo mnie tam zawsze dowozili.

  3. Ja polecam zjeżdżanie z nogą na padzie antypoślizgowym, lub jeżeli go brak z nogą na desce. Tak jak powiedział Murzynq rodzaje wyciągów krzesełkowych są różne, dlatego ta opcja jest najbradziej uniwersalna i chyba też wygodna.

    Kiedyś próbowałam zejść odpychając się nogą, skończyło się na tym, że czułam, że wyglądam bardzo głupio i omal nie dostałam w dupe drugim krzesełkiem :D

  4. To na bank naciągnięcie mięśnia. Ćwiczyłam parę lat gimnastykę i wiem co to znaczy. Polecam gorącą kąpiel, później posmarowanie bolącego miejsca begejem (:D) i codziennie rano rozciąganie bolącego miejsca, nie ma też co za bardzo forsować nogi przez jakiś czas i następnym razem ZAWSZE rozgrzewaj się przed jazdą.

    Pozdrawiam :)

  5. Ja jestem ze Szczecina, tzn. okolice ale w gruncie rzeczy Szczecin. U nas to tylko gubałówka wchodzi w grę, a to nawet stoczkiem nazwać nie można o.O Nie wiem co ci w sumie powiedzieć, bo ja zawsze jeżdżę w "normalnych" górach :D Wiem, że gdzieś za Kaliszem, albo Drawskiem (nie jestem pewna) jest fajny stok jakoś 500m, tak by można było się pouczyć, ale z instruktorem będzie ciężko. Jak dla mnie to zorganizuj sobie ekipę i wypuść się na weekend w najbliższe góry, weź instruktora w pierwszym dniu choćby, a dalej jakoś pójdzie :)

  6. Kolega bardzo dobry temat w gruncie rzeczy założył, bo uwielbiam słuchać o tym jak kto zaczął swoją pasje snowboardową :)

     

    Zacznę może od tego, że jestem zagorzałą fanką wspomnianego Szpindlerowego Młyna i to właśnie tam 4 lata temu zaczęłam moją przygodę ze snowboardem. To był obóz, taki bardzo sztywny, z wielkim naciskiem na naukę jazdy i z bardzo małym na zabawę. Miałam wtedy jakoś 14 lat. Pogoda cały tydzień, który tam byłam była cudowna. Sprzęt wypożyczony, sprawiał mi wtedy strasznie wielką frajdę i nie widziałam jaki był to złom, w końcu deska to deska, a ja wtedy nagrana byłam na przygodę ze snowboardem w wielkim stopniu. Zaczęliśmy strasznie głupio bo na skraju stoku, ześlizgiwaliśmy się listkiem, a po zjechaniu zapieprzaliśmy na górę z dechą na plecach. Spędziłam tam jakoś 3 dni męcząc się jako, że aby wjechać na stok cała grupa musiała trzymać ten sam poziom, co było trudne widząc niektóre antytalenty. Później wjechaliśmy na stok, nauczyłam się jeździć na krawędziach z jednego krańca stoku na drugi. Przy tym obdarłam sobie pół policzka i chodziłam z wielkim strupem przez parę tygodni, ale na szczęście nawet ślad nie został ;p Rok później pojechałam w to samo miejsce, nawet na ten sam obóz! Sprzęt dalej wypożyczony, bo nie było kasy na własny. To był bardzo dobry wyjazd, okazało się, że instruktor był bardzo dobry a i towarzystwo dopisało :) W dwa dni zgrabnie przechodziłam z jednej krawędzi na drugą, pod koniec wyjazdu spokojnie zjeżdżałam z niebieskich, czerwonych a nawet czarnych tras :) Rok temu udałam się znów do Szpindlerowego (już 3 raz :D) prywatnie z wspomnianym wcześniej "tym fajnym" instruktorem, który został moim dobrym przyjacielem i z resztą ekipy. Oj tamten wyjazd był najbardziej udany <3 Z własnym sprzętem zaliczałam wszystkie stoki, snowparki, hopki, jazdę w puchu. Jeździłam na Świętym Piotrze, Hromovce i Niedźwiedziu (który nie nazywał się niedźwiedź, ale prawdziwej nazwy nie pamiętam, tylko z misiem mi się kojarzy:D), a po południu odpoczywałam i wieczorem leciałam się bawić. W tym roku również prywatnie Czechy z moimi przyjaciółmi, już 12 lutego :).

     

    Nie wsopinałam o 1-2dniowych wypadach do Zakopanego czy Szklarskiej, bo to nic ciekawego oprócz udoskonalenia umiejętności.

     

    Dla mnie snowboard to coś więcej. Łączy on się dla mnie ze wspaniałymi ludźmi, moimi przyjaciółmi, z którymi spotykam się tylko ten jeden raz w roku, bo mieszkamy za daleko siebie. Łączy się ze wspaniałą zabawą, siniakami, zabawnymi sytuacjami i łączy mi się z takim ciepłem w serduchu kiedy patrzę na deskę stojącą obok szafy... :)

  7. bardzo dużo osób przed samym wejściem na krzesełko zapina deche na jedno wiązanie, co jest troszkę bez sensu

    A to mozesz mi wytłumaczyć, dlaczego to jest zalecane na większośc wyciągów?

    W ogóle jakoś nie mogę się doszukać sensu, ale w tym, co napisałaś, a nie w zapinaniu deski na jedno wiązanie.

     

    No ja np nie widzę sensu w czymś takim, żeby wypinać deskę, zapinać i później dopinać. Jeżeli już ją wypięliśmy to po co zapiąć ją przed samym wejściem na wyciąg? Nie wiem, może moje myślenie jest błędne, ale ja jeżdżę z wpiętą deską dlatego, żeby się milion razy z nią nie męczyć.

    Jeszcze czegoś nie rozumiesz? ;]

  8. Ja zaczęłam w tamtym roku jeździć z wpiętą dechą, kiedy na snowboardzie czułam się już pewniej. Co do wygody to powiem ci, że jak komu pasuje. Ja lubię tak jeździć, ale tylko kiedy koniec stoku mam blisko wyciągu, bo bardzo dużo osób przed samym wejściem na krzesełko zapina deche na jedno wiązanie, co jest troszkę bez sensu :) Z tego co wiem były przypadki kiedy snowboard spadał, ale to zdarza się przy kiepskich wiązaniach, poza tym prawie na każdym wyciągu jest takie coś pod nogi i na tym możesz położyć deske, żeby nie spadła :)

  9. To zależy, w którym miejscu boli Cię stopa, jeżeli pięta Achillesa to pewnie but jest za mały i przy zmienianiu krawędzi nie trzyma się dobrze stopy.

    Sprzedaj buty i dopasuj nowe, lub jeżeli ból jest znośny wytrzymaj.

     

    Mnie zawsze bolą stopy w butach, ale to dlatego, że jestem drobna i muszę mocno dociskać krawędzie kiedy jadę na prawdę szybko ;p.

  10. Czytałam na innym forum różne opinie, dlatego pytam się jak najlepiej przechowywać deske? Chodzi mi o jej pozycje :D Jedni mówią, że płasko na wiązaniach, a drudzy że opartą o ściane. Zastanawiam się czy wgl ma to jakiś wpływ na blat, no bo w końcu oparta o ściane ciężar ciała ma na tailu i może się jakoś"zniekształcić" czy coś? Czytałam też,że w ązdnym wypadku nie można przchowywać jej leżącej na ślizgu... Może to głupie pytania, ale jak wiadomo sprzęt pierwszy więc dziwne pytania nachodzą :D

×
×
  • Dodaj nową pozycję...