Rrozz

W takim razie, jeżel kolega nigdy w życiu nie jeździł to lepiej sobie wypożyczyć, ale jeżeli już kolega się zdecydował, że snowboard to fajna rzecz na tyle że będzie wyjeżdżał w góry... To radze kupić... i dobrze się zastanowić jaką, a może twardą? :mrgreen:

Jak to Gorzów- Zielona... Nie gadzam się z kolegą, uważam że zakup sprzętu to jest bardzo dobra inwestycja, nie mówię o jakiś wielkich zakupach nowych desek. Osobiście wybrałbym coś używanego po roku albo dwóch, od jakiś mało zaawansowanych użytkowników. Moim zdaniem niesamowicie ważne jest w tym grzebać, przekręcać wiązania, zmieniać stance, setback, modyfikować, dopasowywać do siebie... Pierwsza nauka konserwacji, ostrzenia... Wymagania przyjdą z czasem, desek z wypożyczalni nie polecam: pazurem nie przejedziesz, krawędzi nie zrobisz... co tu dużo mówić, chyba wszyscy widzieli jak one wygląd

Mam FR 660 i nie jestem zachwycony... Kwestia gustu chyba... Ja w każdym razie celował bym w paski z jakiegoś mocniejszego tworzywa niż plastik. Wiązania to jednak zajebiście ważna rzecz...

Można, ale cz trzeba to juz inna sprawa... Filozofia jazdy po puchu jest prosta, należy jechać cały czas równolegle do (wraz z ) nachylenia stoku i nie bać się prędkości. Puch sam cię będzie spowalniał, a każde zatrzymanie spowoduje, że już nie ruszysz. Puch zwiększa opór, a setback jest po to aby ten opór zmniejszać, wyrzucając dziób na wierzch.

Po puchu to to samo co freeride? Jeżeli chodzi o freeride to zafunduj sobie wycieczke typu backcountry, kolce, liny, sonbdy przeciwlawinowe i te sprawy...

Sorry, ale musze cie zapytac, gdzie ty chcesz jeździć po tych dziewiczych stokach? Jezeli w ogóle nosisz sie z takim zamiarem to czy jestes na tyle wprawony ze znasz "BHP" freeride'u. Moze jestem za bardzo krytyczny, ale jak widze ze chcesz jeździć poza trasami i szukasz deski za 600zł to coś tu jest nie tak...