Jibbing Pierwsze Psoty Sosnowiec

Pierwsza w historii Sosnowca snowboardowo – narciarska impreza. Czyżby to początek rozkwitu sosnowieckiego snowboardingu?

 

Sosnowiecki Park Sielecki w ubiegłą sobotę wypełnił się miłośnikami sportów zimowych. A to za sprawą eventu snowboardowo – narciarskiego, którego pomysłodawcą był Kuba Piekorz – sosnowiczanin zakochany we freestyle’u. – To spontaniczny projekt, wszystko robione na wariata – śmieje się Kuba, osoba bez której impreza nie ujrzałaby światła dziennego.

 

Impreza została zorganizowana w zaledwie 3 tygodnie, większość tego czasu organizatorzy musieli poświęcili na uporanie się ze wszystkimi potrzebnymi zezwoleniami w Urzędzie Miejskim. Samo wzniesienie konstrukcji niezbędnej do najazdu czy ustawienie przeszkody wymaga pozwolenia. Ukłonem ze strony Urzędu Miejskiego było zapewnienie ochrony Służby Zdrowia – Na każdej imprezie sportowej musi być karetka z sanitariuszami – mówi Błażej Giszter – pracownik skateshopu Chrom, współorganizujący sosnowiecki event. Michał Kołodziejczyk, jeden z ratowników medycznych czuwających nad riderami twierdzi ,że obstawianie imprez sportowych przez ambulans ratowniczy to podstawa. – Ta impreza jest organizowana przez riderów dla riderów – dodaje Błażej. Oprócz Chromu, finansowe wsparcie zaoferowali: Profilingua oraz skateshop Cosmos. Fanty uzyskane od sponsorów stanowiły nagrody dla najlepszych riderów biorących udział w Jamie.

 

– Cała impreza ma formę luźnego Jamu. – informuje Błażej. Główny inicjator całego przedsięwzięcia, Kuba Piekorz, tłumaczy, że pomysł na miejską jazdę na deskach powstał w górach. – Jest to luźna propozycja na spędzenie słonecznej soboty dla młodych ludzi.- dodaje Błażej. Riderzy biorący udział w Jamie zjechali z całej Polski. Simon Frontside, Młody Zielony, Radek Cząstkiewicz, Karol Rychlewicz Twoja Stara, Zwierzak, Tomek Kurdzi to tylko część riderów, którzy uświetnili swoją obecnością sosnowiecki Jam. Info o evencie można było uzyskać w zaprzyjaźnionych skateshopach lub jak mówi Kuba – Poprzez pocztę pantoflową, na zasadzie „Ej stary jest Jam w Sosnowcu, jedziemy”, tak zbiera się ekipa. Sama dowiedziałam się o imprezie właśnie w ten sposób.

 

Jednak rewelacyjne miejsce na imprezę -park w centrum Sosnowca – oraz pogoda na zamówienie, zrobiły swoje, publiczności na Jamie nie zabrakło, tłumy spacerowiczów obstawiały barierki odgradzające box’a i ośnieżony najazd. MOSiR zapewnił świeżą kupę śniegu. Rusztowanie pod najazd ustawiali zaprzyjaźnieni miłośnicy sportów zimowych. Przygotowania zaczęły się już o 7 rano tak aby o 17 odpalić imprezę. – Impreza wyszła bardzo fajnie, mnie się podoba – stwierdza Młody Zielony – jeden z riderów – przeszkoda jest fajnie zrobiona, zresztą nie pierwszy raz jeżdżę po przeszkodach FMS Construction – dodaje.

 

Dzięki dobremu przygotowaniu najazdu i przeszkody, riderzy mogli pokazać ciekawe triki. Można było zobaczyć Tomka Zielonego w switch\u 270 precel out, Tomka Kurdziela robiącego switch frontside precel out oraz oldboy’a polskiego snowboardingu Simona Frontside w switch’u 180 na taila z zejściem 180. Wśród jeżdżących można było spotkać dwie przedstawicielki płci pięknej, Dorota Żelezik -młoda riderka z Sosnowca uraczyła zebraną publikę ciekawymi ewolucjami. – Taka impreza w Sosnowcu jest po raz pierwszy. Współorganizuję Jam wraz z przyjaciółmi. Budowaliśmy od rana po to aby teraz pojeździć. Najazd jest troszkę za szybki. – puentuje Dorota. Niestety ostatni przejazd Doroty okazał się zdecydowanie za szybki i zakończył się darmową przewózką ambulansem do szpitala (szycie głowy w pakiecie). Przede wszystkim był to jednak Jam – bez niezdrowej rywalizacji, event zrobiony po to aby cieszyć.

 

Riderzy oprócz okazji wiosennego pojeżdżenia po śniegu w centrum miasta, otrzymali ciuszki od sponsorów. Impreza skończyła się późną nocą – najbardziej wytrwali riderzy pomogli organizatorom w ogarnięciu sprzętu. Miejmy nadzieję ,że ta pierwsza zagłębiowska inicjatywa „śniegu latem” nie będzie ostatnią .Trzymamy kciuki.